Z
nieba spadały delikatne białe płatki. Wszędzie panował mróz. Cała masa ludzi
krążyła po mieście w ostatnim poszukiwaniu prezentów na święta. Czarnowłosy
chłopak szedł sobie spokojnie z głową skierowaną ku niebu. Nagle wszedł w coś.
Skierował swój wzrok na przeszkodę znajdującą się z przodu.
-
Może sushi? – zapytał Simon pokazując mu swoją ofertę.
-
Nie, nie. – odpowiedział czerwonooki machając rękoma.
-
O, idziesz gdzieś? – Simon zrobił nieco zdziwioną minę, gdyż Izaya raczej nie
miał przyjaciół, więc nie wiedział gdzie mógłby on pójść na wigilię.
-
Wiesz… Pomyślałem, dlaczego by tu nie zrobić niespodzianki Shizu-chan? – tu
uśmiechnął się złośliwie.
-
Już widzę radość Shizuo. – pomyślał
Simon i wrócił do swojej pracy, obracając się wokoło, uśmiechając się do
wszystkich i reklamując rosyjskie sushi. W całym mieście mimo późnej pory, było
jasno od wszystkich ozdób oświetlających budynki.
***
-
Shizuu-chaan ^^ – zawołał czarnowłosy wbiegając skocznie po
schodkach.
Blondwłosy
gdy tylko usłyszał ten wredny głosik, dostał wścieklizny, pobiegł do drzwi i
omal ich nie wyrwał otwierając.
-
Czego chcesz, ty mała wredna pchło? – wycelował w niego tym pytaniem od samego
progu.
-
Święta są, przyszedłem złożyć ci życzenia. No wiesz… Zdrowia, szczęścia,
spełnienia najskrytszych marzeń… - tu się zatrzymał i wbił wzrok w złotookiego
szczerząc się wrednie.
-
Moim marzeniem jest twoja śmierć, mendo. – Shizuo odwzajemnił spojrzenie
wbijając złote oczy w czarnowłosego chłopaka. Izaya nie czekał na specjalne
zaproszenie, tylko zanim blondyn zdążył się zorientować wślizgnął się do
środka.
-
Stój! Gdzie idziesz, kto ci pozwolił śmieciu?! – Shizuo już nie mógł panować
nad emocjami mimo iż bardzo się starał. Zatrzasnął z całej siły drzwi i na jego
nieszczęście nie wytrzymały one, także musiał chwilę się pomęczyć aby ustawić
je chociaż prowizorycznie.
Izaya
za to spokojnie ruszył swoim kroczkiem do salonu. Tam przystanął i zaczął się
rozglądać po ładnie ustrojonym pokoju. Przy choince stał stół na którym stały
dwa zestawy naczyń. Czarnowłosy zrobił lekko zdziwioną minę, gdyż nie
spodziewał się że Shizuo może jeszcze z kimś spędzać święta. I wtedy dostał
odpowiedź na pytanie: „tylko z kim?”, gdyż z kuchni wyszła śliczna blondynka
niosąc tacę z piernikami. Gdy tylko zauważyła Izayę, stanęła bez ruchu. Oboje
zdziwieni przypatrywali się sobie przez chwilę, dopóki do pokoju nie wparował
już nieco opanowany Shizuo.
-
Czego chcesz jeszcze? – niemal wykrzyczał blondyn, na co brunet przybliżył się
trochę do niego i wyszeptał prosto w twarz:
-
Ciebie. – minimalnie się odsunął i wyszczerzył usta w chytrym uśmiechu.
Dziewczyna przyglądająca się tej scenie stwierdziła że tylko im przeszkadza i
nie jest do niczego potrzebna, wypuściła trzymaną tacę i wybiegła z mieszkania,
by po chwili wybuchnąć płaczem.
Heiwajima
jeszcze bardziej wściekły że stracił towarzyszkę na dzisiejszy wieczór
wymierzył pięścią w twarz czerwonookiego, ale ten zrobił unik i już zmierzał do
stołu.
-
No, Shizu-chan, wygląda na to że zostaliśmy tu zupełnie sami – odwrócił się przodem
do blondyna i uśmiechnął się prowokacyjnie jak by chciał przekazać tym
złotookiemu myśl: „zabawimy się?” (XD).
Shizuo
starał się uspokoić. No trudno, będzie musiał spędzić te święta z wkurwiającą go
pchłą. Poszedł do kuchni przynieść kolejną tacę z pierniczkami, które upiekł
razem z dziewczyną poznaną kiedyś na spacerze w parku, i po dwa kubki z zieloną
herbatą. Gdy już przyniósł wszystko do stołu i postawił, popatrzył na wygodnie
już rozłożonego na krześle Izayę który wwiercał się w niego tym swoim irytującym
spojrzeniem czerwonych oczu.
-
czego chcesz? – warknął.
-
już mówiłem. – i wyszczerzył się tak że niemal wszystkie zęby mu było widać.
-
zamknij się. – mruknął już znudzonym tonem złotooki.
Jakoś
wytrzymali ze sobą tą chwilę, gdy siedzieli naprzeciwko siebie i lustrowali się
wzrokiem. Nagle Shizuo wstał od stołu.
-
Jestem zmęczony. Pora żebyś wrócił już do siebie, i tak zaznałeś już za wiele
dobroci tego dnia z mojej strony. Dobranoc. – i poszedł do sypialni by się
położyć.
Ale
Izaya ani myślał odpuścić i sobie pójść. Ruszył więc po cichu za blondynem i
gdy dotarł już do pokoju obok, wślizgnął się do łóżka blondyna.
-
Co ty tu robisz, śmieciu?! – zapytał zaskoczony i zdenerwowany Heiwajima czując
obejmujące go ręce Orihary.
-
Spełniam twoje marzenia i moje życzenie – uśmiechnął się chytrze. – nie masz
ochoty? No przyznaj się że o tym myślisz jak na mnie patrzysz – Izaya
teatralnie odwrócił wzrok i udał zawstydzenie.
-
Nie pieprz. – ale już znalazł się bardzo blisko twarzy czerwonookiego.
Czarnowłosy nie czekając na nic, cmoknął delikatnie w usta drugiego chłopaka,
ale Shizu chciał czegoś więcej, przycisnął mocniej do siebie drobne ciało Izayi
i wpił się chciwie w jego usta. Oriharze się to również spodobało więc
odwzajemnił pocałunek. Spędzili noc bardzo aktywnie, w dość szybkim tempie
posuwając się coraz dalej.
***
Blondyna
obudziły promienie słońca wchodzące do pokoju przez okno. Przetarł zaspany oczy
i poczuł coś ciepłego obok siebie. Spojrzał w tamtym kierunku i… o boże, Izaya.
Bez większości części garderoby. Spojrzał na ziemię. Rzeczywiście leżały tam
porozrzucane ich wszystkie ciuchy. A więc naprawdę… to nie był sen… Jeszcze raz
spojrzał na śpiącego czarnowłosego, na którego twarzy widniał taki spokój…
wyglądał tak niewinnie, aż trudno uwierzyć po tej nocy. Blondyn uśmiechnął się
i przytulił do siebie czerwonookiego.
- A co mi tam… Jeszcze tylko chwilę… - pomyślał
i z powrotem zasnął.
***
Izaya
obudził się a jego pierwszą myślą, tuż po tym jak poczuł na swojej skórze
ciepły dotyk rąk przytulającego go blondyna, była: „myślałem jednak, że nie
ulegniesz aż tak łatwo, Shizu-chan. Jednak potrafisz jeszcze zaskakiwać
potworze.” Drugą jego myślą, a właściwie odczuciem był rozdzierający ból gdzieś
z tyłu. „No tak…”