Ryuuzaki jak zwykle siedział
przed komputerem, gdy nagle zadzwoniła jego komórka. Wyjął ją powoli z kieszeni
i odczytał nadesłaną wiadomość: Teraz jest czas. Jeśli chcesz poznać moją
prawdziwą osobowość przyjdź na dach. Kira.
Czarnowłosy spojrzał ze zdziwieniem
na wiadomość. Odsunął krzesło od biurka, wstał i powoli szedł w stronę wejścia
na dach. Wszędzie panowała już cisza, gdyż zbliżał się wieczór i wszyscy
wrócili do domu. Jedna noga za drugą, powoli. Czarnooki mimo ciekawości nie
spieszył się. Wreszcie, gdy dotarł na samą górę, pchnął drzwi i wyszedł na zewnątrz.
Wstrząsnął nim dreszcz, gdy owiało go lodowate powietrze. Przeszedł kilka
kroków. Wtedy zauważył ciemną postać stojącą na drugim końcu. Było na tyle ciemno,
że z tej odległości nie mógł nawet stwierdzić płci osoby, chodź raczej, sądząc
po dużych wymiarach był to chłopak. L postanowił podejść i sprawdzić tożsamość
postaci. Przesuwał powoli bosymi stopami po podłożu drżąc z zimna. Był coraz
bliżej i bliżej. Stanął przed postacią, która niewątpliwie była chłopakiem.
Czarnowłosy stanął na palcach i zrzucił z głowy tajemniczej osoby kaptur.
Ryuuzaki patrzał przez chwilę w milczeniu na uśmiechniętą z wyższością twarz
Raita.
- Dlaczego mi się ujawniłeś?
- wiesz… Znudziło mi się już
to życie. Zabijanie i zabijanie. Postanowiłem z tym skończyć. Jest to na twoją
korzyść, nie cieszysz się? Ale… Mam jeszcze jedno przedśmiertne życzenie…
Na twarzy czarnookiego
pojawiło się pytanie.
Raito powoli zbliżył się do
Ryuuzakiego i nagle go przytulił. L nie spodziewając się żadnego takiego ruchu
nie wiedział co zrobić i tylko stał nieruchomo. Po chwili, nie wiadomo jak,
ciepłe usta brązowowłosego znalazły się na jego własnych. Nie myślał o tym co
się dzieje, jedynie że jest mu dobrze, czując ciepło bijące od tego drugiego.
Niespodziewanie ręka Raita znalazła się na plecach czarnowłosego i zjechała na
dół ściągając mu spodnie. L sam się zdziwił ale nie stawiał żadnego oporu.
Brązowowłosy wczuwając się już całkowicie w nastrój przejeżdżał pewnie po całym
ciele Ryuuzakiego powodując u niego dreszcze. L zapragnął ponownego spotkania z
ustami Raita. Stanął na palcach i wpił się w nie. Po chwili rozpiął koszulę
brązowowłosego i zaczął jeździć językiem po jego nagim torsie. Jechał niżej i
niżej, rozpiął mu zębami rozporek i zaczął go lizać. Raito cicho jęknął. Było
mu dobrze. Chwycił czarnowłosego i ustawił go w taki sposób że L opierał się
rękami o barierkę otaczającą dach i stał tyłem do brązowowłosego. Raito nagle,
bez ostrzeżenia wbił się w Ryuuzakiego, na co ten odpowiedział głośnym jękiem.
Odgłos ten spowodował jeszcze większe podniecenie brązowowłosego i zaczął on
coraz szybciej poruszać się w swoim słodkim, pojękującym uke. Zawsze o tym
marzył patrząc na ciało tego drobnego, na pozór tak słabego chłopaka.
Nagle obaj chłopcy usłyszeli
odgłos otwieranych na dach drzwi i obaj spojrzeli w tamtą stronę. Wielki szok.
Po dachu szedł tata brązowowłosego nie zauważając jeszcze zaistniałej między
chłopakami sytuacji.
Raito wiedział co zrobi, było
to okrutny zamiar, ale nie obchodziło go to. Słyszał jak stara barierka już
wcześniej skrzypiała, a teraz w tej części przy której stali obluzował się
jeden z przytrzymujących ją śrub. Raito ostatni raz pchnął czarnowłosego i
wyszeptał „kocham cię”, zanim zlecieli z budynku w ciemność ulicy.
Pan Yagami patrząc w kartki
szedł w stronę wcześniej widzianych ciemnych kształtów.
- bo wiesz Ryuuzaki,
znalazłem coś w pokoju Raita… - w tym momencie podniósł wzrok i zobaczył że
jest sam na dachu. Nie widział żadnych kształtów. Zastanowił się i zszedł na
dół po schodach, myśląc że może mu się przywidziało.
To było piękne *-* Brak mi słów, a to zakończenie <33
OdpowiedzUsuńUrocze, smutme ale uroze~!
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie
OdpowiedzUsuń